środa, 1 października 2014

Ambicyjna zniewaga

Podobno kobiety z wysokim IQ mają większe wymagania względem mężczyzn i dlatego trudniej jest im znaleźć partnera. Tak przynajmniej mówi wiedza bezużyteczna.

Zgadam się z tym, aczkolwiek dokładniej rzecz ujmując po prostu się tym próbuję usprawiedliwić. Lepiej myśleć o sobie, że to z inteligencji wypływa a nie ze złośliwości i zrzędliwości.

Inne usprawiedliwienie również jest dobre. Skoro jestem człowiekiem, który delikatnym sukcesem cieszyć się może; uczę się, zdaję, rozwijam swój talent, dostałam się na studia, rysuję, piszę, maluję i patrzę w przyszłość mam chyba prawo liczyć, że mój partner dotrzyma mi kroku, że ani ja dla niego ani on dla mnie ciężarem nie będzie.

Tylko, że rzeczywistość tak malownicza nie jest. Znam facetów, którzy potrafią na siebie zarobić, rozwijać się czy być w czymś najlepszym. Patrzę na nich z podziwem... I to trochę bolesnym bo chciałabym tego samego a chyba szczęścia do tego nie mam. Motywować drugą osobę? Chętnie, ale nie jeśli na każdym kroku trzeba ją prowadzić za rękę.

Czuję złość z tego powodu, bo wiem ile ja wysiłku włożyłam w to gdzie jestem teraz i co teraz umiem i wiem, że nikt mnie o to nie prosił, nikt nade mną nie stał. Sama tego dokonałam . Więc skoro słabe dziewcze jest w stanie to zrobić to czemu ma się męczyć podwójnie: za siebie i za mężczyznę, który to zawsze opiewany jest jako symbol siły, zaradności a wręcz samowystarczalności?

Czasem mi się marzy, żeby wrócić do średniowiecza, gdzie książę musiał się postarać o rękę księżniczki.

sobota, 6 września 2014

To jest moja pasja

I nie jest istotne ilu ludziom się to nie podoba, jak zawzięcie będą to krytykować i nie rozumieć.
Nie jest ważne czy teraz robię to dobrze i czy kiedykolwiek będę w tym mistrzem.
Ważne jest to, że to moja pasja i mam robić to na czym mi zależy i sprawia mi przyjemność

<A teraz powtórzyć to sobie 10 razy i zapamiętać>

Pół miesiąca

Od jakiegoś czasu zbieram się zawzięcie do użycia mojego tabletu graficznego, który posiadam już prawie o zgrozo rok a jeszcze nic nie udało mi się na nim stworzyć. Niestety kiedy coś mi nie wychodzi od razu się do tego zniechęcam, pewnie nie tylko ja tak działam.

Jest jednak jedno ale. Mam jeszcze z pół miesiąca do tego strasznego, okrutnego momentu kiedy to opuszczę rodzinne gniazdo i polecę w świat...i zamierzam ten czas dobrze, a na pewno aktywnie wykorzystać więc liczę sama na siebie, że za niedługo do każdego pościka będę dołączać anegdotkową ilustrację bynajmniej nie koniecznie koślawą.

czwartek, 4 września 2014

Zmiana rzeczywistości

Nie ma człowieka na tym świecie, który nie chciałby w sobie czegoś zmienić, albo w innych, albo w swojej pracy, rodzicach, dzieciach, domu, sąsiedztwie.
Często marzy mi się, że jest jednak ta złota rybka nie koniecznie będąca złotą rybką, która spełni (przynajmniej) 3 moje marzenia, ale o tym kiedy indziej.

Zazwyczaj ludziom marzy się by zmienić coś w swoim zachowaniu, pozbyć się jakiejś męczącej przywary lub...nadmiaru kilogramów czy krzywego nosa...

Ja wyjątkiem od reguły nigdy nie byłam i nie będę. Choć kilka razy udało mi się pozbyć męczącej przesady grawitacyjnej, że to tak zgrabnie ujmę, ciągle wydaje mi się, że stoję w miejscu. Bo ilu z was obiecało sobie, że będzie w wakacje biegać i ograniczy słodycze a praktycznie każdy wieczór spędza przed telewizorem bądź komputerem dzierżąc w łapce przepyszne kalorie? No na pewno ja...przyznaję się wysoki sądzie skrócenia o głowę tych paru...parunastu przepysznych cukierków, prażynek i ciastek! Bieganie? Chęć jest ale..ciężko się zorganizować a potem złapać dech...kilka razy wyszło, aczkolwiek prawie po mym trupie.

Żeby nie było tak tragicznie i okrutnie obiecuję sobie jednak że w nowym nadchodzącym (moim pierwszym) roku akademickim wezmę się szczerze do pracy nad sobą ku lepszemu życiu i lżejszej przyszłości :)

środa, 3 września 2014

Leniwy pracohholik

Malując dziś ogrodzenie zrozumiałam bardzo ważną rzecz!
Mianowicie jestem leniwym pracoholikiem.
Nowa rasa, fajna, nie?
Niestety nie! To straszna choroba być takim rodzajem.
Już tłumaczę:
Jestem pracoholikiem z tego względu, iż lubię robić pożyteczne rzeczy co wywołuje u mnie stan wewnętrznego ukojenia i delikatny dreszczyk euforii. Jednym słowem pracując czuję się spełniona. Z drugiej natomiast zmuszenie się by zacząć robić to co miałam jest katorgą...stąd ta moja nieudolna leniwość.

Pewnie więcej takich nieszczęśników jak ja błąka się na świecie. Może założymy koło wsparcia?

Jest tak na prawdę 2-gi września

I mimo, że nie chcę się z Tobą kłócić, a chcę Cię przeprosić i wtulić się najmocniej tak by twoje ręce mnie oplotły zewsząd, nie potrafię. Jestem sama sobie zagwozdką. I nic.

Chodząca wysokość upartość nie uniży się.
Ani ran nie wyliże.
Będzie czekać aż nastanie nowe słońce albo obróci się w pył w zimnej jaskini swojego zmordowanego serca.

Awanturniczość

Gdybym miała tu mówić o moich cechach (nie zaletach) obawiam się, że brakłoby mi blogu. Może to tylko ogólne wrażenie, ale wydaję się sama przed sobą skomplikowana do tego stopnia, że się chyba ze sobą nie dogadam nigdy.

Co gorsze...z innymi również nie daję rady.

Jestem kołtunem nieporozumień zamkniętym w małej poduszce, która chce być wielbiona i przytulana. Niezbędna do snu i za dnia.

Bo jak nie to coś mnie od środka rozrywa. Nieporozumienia wtedy szczekają na cały głos i rozszarpują mnie-puszek od wewnątrz.

A puszek jest taki delikatny...ohh